Mandaty dla kopciuchów

Przedruk artykułu z nr 11/2019

Szkoda słów! Mówiąc metaforycznie, należy bić i patrzeć, czy równo puchnie. Ledwo zaczął się sezon grzewczy, a już nad wieloma domami w gminie unosi się czarny, śmierdzący dym. W wyniku tak zwanej niskiej emisji – w efekcie spalania w przydomowych piecach złej jakości węgla, zawilgoconego, impregnowanego chemikaliami drewna i śmieci – do atmosfery wydostają się szkodliwe związki chemiczne. Tlenki siarki, tlenek azotu, powodujące raka wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, a także – również kancerogenne – pyły zawieszone. Z raportu Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii wynika, że w dwa tysiące szesnastym roku w Polsce z powodu smogu życie przedwcześnie straciło prawie 19 000 osób. Choć jak czuć wieczorami wciąż mało skutecznie, w Andrespolu i okolicznych sołectwach nad smogiem staramy się zapanować. Dzięki zaangażowaniu gminy w rządowy program ochrony środowiska oraz wsparciu finansowemu z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w stu czterdziestu siedmiu gospodarstwach domowych wymieniono stare piece węglowe na – w większości – gazowe. I cóż z tego, skoro mamy blisko pięć tysięcy gospodarstw, a niektórzy spalają w nich śmieci? Tylko w jednym tygodniu przełomu października i listopada do Urzędu Gminy zgłoszono w związku z tym dziesięć skarg! Część mieszkańców żąda podjęcia przez Radę Gminy uchwały zakazującej spalania w piecach niewłaściwego opału. To wiara w iluzoryczną w tym wypadku moc prawa. Od lat istnieje już w tej sprawie stosowna uchwała Sejmiku Województwa Łódzkiego. I co? Smog w województwie zniknął…? Rzecz nie w mnożeniu aktów prawnych, ale w stworzeniu sobie szansy skutecznej egzekucji norm zawartych w przepisach już istniejących. W gminie wiemy, w jakiej jej części smog jest największy. Gdzie i – w wielu przypadkach – także kto najwięcej smrodzi. Dwa lata temu w okresie grzewczym w każdym sołectwie usytuowane zostały czujniki pomiaru zanieczyszczeń powietrza, a w marcu tego roku poziom smogu mierzony był z drona. Kłopot jednak w tym, że Urząd Gminy zwyczajnie nie ma możliwości ukarania winnych. Mandat na lekceważących swoje i zdrowie sąsiadów nałożyć może tylko policja. I tu jedyna w tej sprawie dobra wiadomość – w połowie mijającego miesiąca w Urzędzie Gminy podjęta została decyzję o zatrudnieniu tam dodatkowego pracownika, którego głównym zadaniem będzie dokumentowanie razem z policją przypadków spalania w piecach niewłaściwych przedmiotów. Zgodnie z przynależnym policji prawem, ekipy kontrolne będą wchodzić do wytypowanych domostw i sprawdzać, czym pali się w istniejących tam piecach. Chodzi tylko o konsekwencje. W przypadku odmowy przyjęcia mandatu sprawa może – i musi! – być kierowana do sądu. Jedynie konsekwentnie stosowany rygoryzm prawny może uwolnić nas od perspektywy świata, w którym – tak jak ostatnio w Delhi – żyć można jedynie w masce. K.S.